RPG
Club Pure, jeden z Osakijskich klubów w których bawi się nocami młodzież jest niewielki i bardziej przypomina czarne pudło o mało stabilnych ścianach, które zdają się poruszać wraz z tłumem w rytm muzyki puszczanej przez DJ'a. W klubie panuje niesamowity zaduch. Czuć ciepło bijące od tańczących ludzi. Powietrze przepełnia zapach perfum, alkoholu, potu i tytoniu. Migające światła, zmieniające co chwilę kolor, białe światełka migoczące na ścianach, odbite od wiszącej na środku sufitu lampy dyskotekowej, oraz muzyka elektroniczna, przepełniająca wnętrza osób będących w klubie. Wszystko było tak magiczne i uzależniające, jakby cały świat był teraz jednym, wielkim oddychającym organizmem poruszanym w rytm utworu Aural Vampire - Vampire Ecstasy.
Między w większości pełnoletnimi ludźmi, kołysała się osoba, wyglądająca na jakieś 15-16 lat, paląca marlboro, o szafirowych oczach i jasnych, długich włosach upiętych na czubku głowy. Między jednym ruchem a drugim zaciągnęła się dymem, wypuszczając go bardzo nie elegancko, nosem. Jakaś dziewczyna stojąca obok zaczęła kaszleć, być może jej płuca nie były przyzwyczajone do obecności tytoniu. Posłała osobie wrogie spojrzenie, na co bohater(ka) wzruszył(a) ramionami, przenosząc się na tyły klubu.
Offline
W ciemnym kącie na końcu sali, tuż pod schodami prowadzacymi na okalający salę balkon na którym również bawili się ludzie, stała oparta o ścianę wysoka postać, która beznamiętnie sączyła właśnie swojego ciemnoczerwonego drinka. Jego oczy byly wpatrzone w tłum. Dzikie, ciemnozielone obserwowały teraz tysiące falujacych w rytm muzyki ciał...
Offline
Bohater(ka) stanęła tuż obok niej, opierając się o ścianę i dołączając do obserwacji. Osoba wciąż paliła swoje marlboro, co chwila wypuszczając dym, który w powietrzu mógł przywodzić na myśl duszę uchodzącą z ciała. Kątem oka spojrzał/a na chłopaka stojącego obok. Wydawał jej się interesujący. Miał ładne, zadbane półdługie włosy, które przyciągały uwagę. Migoczące kolorowe świała odbijały się od nich jak od lustra. Dzikie spojrzenie przywodziło mu na myśl drapieżnika polującego na swą ofiarę. - "Kim jest ten koleś...?" - zapytała sama siebie osoba w myślach - "Ma na prawdę ładny profil!"
Offline
Chłopak zdawał sie nie widzieć tego, który koło niego stanął. Nadal sączył drinka starannie wciągając napój przez jadowicie zieloną słomkę, która w miarę przepływu przez nią napoju przybierała brudnawy odcień. Jego oczy nagle zwężyły się jakby dostrzegły ofiarę, chłopak mignał przed oczami nieznajomego w jednej sekundzie lądując pośród tanczacego tłumu i w drugiej już stojac na miejscu, gdzie stał wcześniej. W ręce trzymał srebrny łańcuszek z zawieszonym dużym, diamentowym sercem. Wymachiwał nim radośnie podczas gdy była właścicielka nawet nei zdawała sobie sprawy, że go nie ma nadal tańcząc jak zahipnotyzowana. Chłopak zaśmiał się cicho obnażając długie, ostre kły poczym wział kolejny łyk gęstego napoju...
Offline
-"Niesamowite... Kiedy on to zrobił...?" - Osoba stojąca obok chłopaka stała przez chwilę jak zahipnotyzowana, patrząc tępo na naszyjnik. Dopiero po kilku minutach zamrugała nerwowo. Przeniosła kilka razy wzrok z wisiorka na twarz chłopaka, a następnie na tańczącą w oddali dziewczynę, patrząc na niego wielkimi, błękitnymi oczami. - Ej koleś... - zaczęła, znów zaciągając się dymem. - Wątpię, żebyś gustował w babskich naszyjnikach, więc radzę ci, oddaj to właścicielce. Jeśli tego zaraz nie zrobisz, przekażę newsa temu panu, o tam! - pokazał palcem w stronę wielkiego, napakowanego ochroniarza, naprzeciwko nich, po drugiej stronie fali bawiących się ludzi, który zdawał się nic nie zauważyć.
Offline
Nieznajomy/a wytrzeszczył/a oczy patrząc na niego w zdziwieniu. - Jak to... Droga wolna...? - Powtórzył/a zastanawiając się nad sensem słów. - A niech cię! - Jasnowlosy/a zgasił/a papierosa pod butem, idąc pewnym siebie krokiem w stronę ochroniarza, odwrócił/a się tylko raz patrząc na chłopca, po czym z obrażoną miną szedł/szła w stronę ochroniarza z zamiarem poskarżenia się mu o szerzącej się w Pure kleptomanii. Przedzierając się przez tłum ludzi, obrywał/a łokciami i długimi włosami, które co jakiś czas smagały jej twarz. Gdy znalazł/a się przy nim, pociągnął/a go za rękaw, by duży człowiek schylił się do jego/jej wzrostu. Poiedział/a coś do niego, niestety to, co mówiła zagłuszane było przez muzykę.
Offline
Osoba o jasnych wlosach, która do tej pory tłumaczyła coś niezrozumiale ochraniarzowi, pokazała palcem na chłopca o czarnych włosach stojącego obok niego i powiedziała jeszcze głośniej. - Złodziej. Stoi koło mnie! Ma w ręce naszyjnik i głupio się uśmiecha! - Była zdrowo wkurzona. - Ukradł go tamtej dziewczynie! - Pokazała palcem na wciąż tańczącą w tłumie dziewczynę.
Offline
- Ale... - zdziwił się chłopak patrząc na złodziejaszka. - Ale... Ja nic nie piłem! - krzyknął niemalże. - Czy ja panu wyglądam na alkoholika?! - W jego glosie słychać było złość. - Przecież tu stoi, nie widzi pan?! - Poszarpał czarnowłosego za rąbek bluzki. - Tutaj! Stoi, gapi się i rechocze jak żaba! - Rzucił z wrogością w stronę chłopaka.
Offline